W oczekiwaniu na wodę
Jak cenna jest woda dopiero można przekonać się podczas podróży. Mając ją stale pod ręką w kranie nie zwraca się na nią uwagi. W górach jej obecność nabiera innego znaczenia.
Był upalny późnowiosenny dzień. Woda wyparowywała z nas i coraz mocniej odczuwaliśmy pragnienie. W górach panowała susza. Po drodze żadnego płynącego strumienia. W dolinach również sucho a do wsi daleko. Zresztą szkoda było czasu na schodzenie z gór by potem kilka godzin się na nie wdrapywać. W końcu udało się nam znaleźć na zboczu dolinki opuszczoną zagrodę dla owiec z wbitym w ziemię kawałkiem przerdzewiałej rynny z której kroplami skapywała woda do koryta z wydrążonego pnia. Woda skapywała wolno ale była. W korycie zaś były wszelkie formy życia. (niezbity dowód, że życie powstało w wodzie) Nie potrzebny był mikroskop, żeby zauważyć, że woda się rusza od pływających tam żyjątek. Nie chcieliśmy ryzykować zarażenia się pasożytami i cierpliwie czekaliśmy aż woda kropla po kropli napełni kubek, którym napełnialiśmy nasze butelki. I tak było to mniej męczące i szybsze niż droga w dół w poszukiwaniu wody.
Fot.: Kapiąca do kubka woda
Strona w budowie. Na kilku stronach występuje brak responsywności na smartfonach w układzie pionowym. Odrzuć